poniedziałek, 8 czerwca 2015
Wizyta u diabetologa
Dziś wraz z P. ) (tak odtąd będę nazywała mojego ukochanego męża) udaliśmy się do szpitala wojewódzkiego w naszym mieście.
Najpierw odstaliśmy swoje w kolejce do rejestracji, żeby pani mogła założyć mi kartę.
Czas P. miał nieco ograniczony, bo na 14.00 do pracy... No nic myślę sobie, w razie gdyby okazało się, że nie zdążę wejść do 13.30 P. pojedzie do pracy, a ja już sobie poradzę. No cóż, nie zdążyłam wejść nawet do rejestracji, w której to pani pielęgniarka ważyła, sprawdzała cukier, mierzyła ciśnienie i przeprowadzała wywiad. Oczywiście nie od razu kobitka zorientowała się, że ma do czynienia z osobą niewidomą, bo u mnie jakoś na pierwszy rzut oka jakoś to się nie rzuca.
Dodać muszę, iż pani była bardzo miła, co w naszej służbie zdrowia nie zdarza się codziennie.
Kobitka przez chwilę zastanawiała się jak nauczyć mnie obsługi zwykłego glukometru, ale w końcu doszła do wniosku, że to bez sensu. Zgodziłam się z nią bez wahania, bo ja uważam dokładnie tak samo, gdyż to ja powinnam znać pomiar cukru, żeby wiedzieć co i kiedy mogę zjeść. Co z tego, że wynik zapisze się w pamięci jak dla mnie na chwilę kiedy jestem sama nie zda to się na nic.
Okazało się jednak, iż poradnia posiada kilka glukometrów głośno mówiących, więc pani pielęgniarka stwierdziła, że jeśli pani doktor uzna, że jest konieczność udostępnienia mi tegoż magicznego sprzętu to ona mnie przeszkoli w jego użyciu i otrzymam go na czas ciąży.
Muszę również dodać, że początkowo pani pielęgniarka zastanawiała się po co ten doktor dał mi w ogóle skierowanie do diabetologa skoro wyniki nie są takie złe. Jak się okazało przeważył cukier na czczo i jak pani doktor powiedziała jest już podstawą do postawienia rozpoznania.
Oczywiście lekarka również okazała sie miła i bardzo rzeczowa a do tego zleciła jeszcze dodatkowe badania na TSH i coś jeszcze, ale tego to już mój mózg nie odnotował.
Oczywiście zrobienie wyników wiązało się z udaniem do zupełnie innego budynku, a dla mnie stanowiło to odrobinkę problem mimo białej laski, tak prawdę mówiąc w tym miejscu byłam drugi raz, przy czym pierwszy w poradniach specjalistycznych i nie miałam pojęcia gdzie znajduje się laboratorium. Jako dziecko to i owszem bywałam w tej placówce, ale to było bardzo dawno temu.
Na szczęście trafiłam na dobrych ludzi i znalazł się ktoś, kto dopomógł mi dostać się na pobieranie krwi. Powrót do poradni zapewniono mi karetką, bo pan sanitariusz stwierdził, że nie można męczyć biednej zasapanej ciężarówki.
Następnie przyuczenie w obsłudze glukometru i wizyta u przesympatycznej pani dietetyczki. Natomiast kolejna wizyta 17 czerwca, bo pani doktor stwierdziła, że musi mnie szybko widzieć.
Do domu wracałam taksówką i tu znów pomogła mi sympatyczna kobitka, z resztą jak się zgadałyśmy, że ja z cukrzycą ciążową i gdybym nie musiała to wcale nie przyjeżdżałabym w to miejsce, to okazało się, że babeczka prowadzi sklep internetowy z akcesoriami dla dzieci, co oczywiście zaowocowało wymianą numerów telefonu, gdyż ja zaoferowałam swoje usługi kiedy już urodzę maleństwo.
Generalnie wizytę uważam za udaną i mimo, iż ta tak niechciana cukrzyca jednak wystąpiła to jestem dużo spokojniejsza. I po raz kolejny uwierzyłam w dobrych ludzi, do których tak nawiasem mówiąc mam niesamowite szczęście ostatnio.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz