piątek, 8 maja 2015
Badania prenatalne
Na te badania kierowane są przede wszystkim kobiety po 35 roku życia albo te, u których istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia wad genetycznych u płodu. Natomiast te kobiety, które się do refundowanych badań nie kwalifikują muszą zapłacić. Tam gdzie ja robiłam te badania cena wynosiła 350 zł.
Ja jednak okazałam się być szczęściarą, bo w poradni panie zdecydowały, że wada wzroku i inne gdzieś tam przebyte dolegliwości mogą być przyczyną do zakwalifikowania mnie do badań na fundusz i tak też się stało, czyli 3,5 stówki zostało w naszej kieszeni.
Osobiście dość długo nosiłam się z podjęciem decyzji o tych badaniach, ale koniec końców zdecydowałam, że je zrobię. Chodziło mi rzecz jasna o mój własny spokój, bo w innym wypadku zastanawiałabym się czy z dzidziusiem wszystko jest w porządku.
W Polsce proponuje się w pierwszej kolejności badania nieinwazyjne, dopiero gdy istnieją wskazania kieruje się kobiety na badania inwazyjne (amniopunkcja).
Do nieinwazyjnych badań należy USG genetyczne i biochemiczna analiza krwi matki.
W USG badana jest przezierność karkowa i obecność kości nosowej, natomiast we krwi określa się zawartość PAPP-P oraz wolnej gonadotropiny kosmówkowej. Prawdopodobieństwo wykrycia zespołu Downa, Patau i Edwarda wynosi 95% więc jest wysokie.
Moje badanie odbyło się 11 lutego, a byłam wtedy w 11 tygodniu ciąży i co tu dużo kryć, odrobinkę stres mnie zżerał, czy aby moje maleństwo na pewno jest zdrowe. Oczywiście zakładałam wariant pozytywny, niemniej obawy wypływały z podświadomości niewielkimi strużkami. Na szczęście maleństwo na tamtą chwilę rozwijało się prawidłowo.
Datę USG połówkowego natomiast wyznaczono na 16 kwietnia czyli wypadła ona w 21 tygodniu ciąży. Tu przede wszystkim bada się serduszko maluszka, oraz robi różne pomiary np. kości udowej itp. I tu również wszystko okazało się być dobrze więc tylko się cieszyć.
Kolejna ważna dla wielu rodziców kwestia to płeć dziecka, którą lekarz może już określić, jeśli maluch pozwoli na to rzecz jasna. Dla mnie była to równie ważna kwestia, choć z pewnością nie najważniejsza. Nasz maluch w przeciwieństwie do jego rodzicielki nie wykazał się przekornością i pokazał co tam ukrywa przed nami. Okazało się, że noszę dziewczynkę, a tego co lekarz wtedy powiedział nie zapomnę, więc pozwolę sobie zacytować: „no jajek to ja tu nie widzę”. Wygląda więc na to, że moje wewnętrzne przeczucie okazało się słuszne, bo od samego niemal początku czułam, że to jest córeczka.
Na tym będę kończyć, bo druga połowa niedługo z pracy wraca i wypadałoby ciepły obiad mężowi podać.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)